Baldwin postrzelił śmiertelnie operatorkę filmową. "WSJ": Policja poszukuje dwóch osób
Do tragicznych wydarzeń doszło w stanie Nowy Meksyk – to właśnie tam ekipa kręciła najnowszy film z udziałem Baldwina. Podczas prac na planie westernu "Rust" doszło do dramatycznego wypadku z udziałem Aleca Baldwina. Aktor przez przypadek postrzelił dwie osoby – reżysera filmu Joela Souzę oraz Halynę Hutchins, która była członkiem ekipy filmowej odpowiedzialnym za zdjęcia do produkcji. Operatorka kamery zmarła.
Złe warunki pracy na planie
Pierwsze informacje mówiły o wystrzeleniu pocisku z repliki broni, która miała być załadowana "ślepakami". Na światło dzienne wychodzą jednak nowe fakty. "Wall Street Journal" informuje, że do nieszczęśliwego wypadku doszło krótko po odejściu części ekipy, która skarżyła się na warunki pracy i nieprzestrzeganie zasad BHP.
Okazuje się, że odpowiedzialność za śmiertelny wypadek mogą ponieść Hannah Gutierrez-Reed i Dave Halls. Gutierrez-Reed pracowała na planie jako specjalistka od broni. To właśnie ona przygotowała trzy rewolwery, które miały posłużyć w scenie strzelaniny. Z kolei Halls był asystentem reżysera i w dniu wypadku podał jeden z rewolwerów Baldwinowi. Był przekonany, że broń jest załadowana ślepą amunicją.
"Wall Street Journal" opisuje, że policja poszukuje zarówno Hallsa, jak i Gutierrez-Reed. Tej drugiej nie było na planie westernu w dniu, w którym doszło do tragedii.
Tuż przed tragedią filmowcy postanowili odejść, ze względu na nieakceptowalne ich zdaniem warunki pracy. Chodziło m.in. o staółe wydłużanie godzin. Producenci szybko znaleźli innych chętnych na ich miejscu – tym razem spoza związku zawodowego.